środa, 21 sierpnia 2013

Bóg to nie kiełbasa, żeby Go czuć.

Na wstępie chciałam podziękować wszystkim, którym chce się czytać moje wypociny. Na prawdę bardzo dziękuję ;). Dziś chciałam napisać o niezwykłym(według mnie) doznaniu, które zdarzyło się na tegorocznym Spotkaniu młodzieży. Pojechałam tam z myślą, że po dniu, góra dwóch znudzi mi się i zadzwonię po rodziców, żeby po mnie przyjechali. O dziwo tak się nie stało. Bardzo głęboko przeżywałam świadectwa głoszone przez ludzi, którzy mieli trudne momenty w życiu, złe chwile, nastoletni bunt(wiecie, alkohol, fajki, dragi i te sprawy). Wtedy po raz pierwszy poważnie zastanowiłam się nad tym jakie jest moje zachowanie. Nie tylko wobec siebie, bo wobec przyjaciół, znajomych, a szczególnie rodziców(z naciskiem na mamę). Nie raz odzywałam się do niej bez szacunku, jej słowa wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Podczas tego spotkania była możliwość udania się na modlitwę wstawienniczą. Myślałam, myślałam i w końcu udałam się na nią, w sumie dlatego, że koleżanki, z którymi byłam postanowiły pójść. No a z racji tego, że sama zostać nie chciałam, z ciekawości poszłam. Weszłam do kościoła, pomodliłam się i przez dłuższy czas myślałam o co poproszę Boga(modlitwa ta polegała na ofiarowaniu Bogu swojego problemu i prośbie o wysłuchaniu go wraz z ojcem kapucynem, który siedział po jednej stronie osoby modlącej się, a po drugiej siedziała dziewczyna, która po prostu była wybrana, sama do końca nie wiem). No i poszłam, pomodliłam się w tej intencji, której chciałam(zaraz będzie można się domyślić w jakiej). Odchodząc poczułam, że łzy zaczęły mi się wręcz wylewać z oczu. Pomodliłam się jeszcze w samotności, nieco się uspokoiłam i wyszłam z kościoła. Poczułam, że w kieszeni wibruje mi telefon. Spojrzałam, a na wyświetlaczu wyskoczyło"masz nieprzeczytaną wiadomość od kontaktu:mama". Sama się zdziwiłam i z zaciekawieniem prędko spojrzałam, co mama mi napisała.(dodam, że moje kontakty z nią są raz świetne, a raz okropne)A tekst wiadomości brzmiał"Co tam u ciebie, co robisz?Podoba ci się?Odezwij się". Pamiętam moją minę po przeczytaniu tego sms'a. Czułam zaskoczenie, a jednocześnie ogarniającą mnie radość. Nie wiem, czy domyśliliście się w jakiej intencji się modliłam, ale wyjawię ją teraz. Mam nadzieję, że Bóg nie będzie miał mi tego za złe. A więc modliłam się o lepsze kontakty z rodzicami. Po powrocie do domu rodzice wyściskali mnie za wszystkie czasy, musiałam im opowiedzieć wszystko od  tzw. a-z. Nawet nie wiecie jak dziękowałam(nadal dziękuję) Bogu za to, że przy mnie jest, że mnie wysłuchał, że czuwa nade mną. Zauważyłam dużą zmianę w zachowaniu mamy. Mniej krzyczy, mniej się denerwuje, nie załatwia wszystkiego krzykiem i wyzwiskami.

Mam nadzieję, że chociaż mała część z Was przeczytała to, co tutaj napisałam. Zastanawiałam się, czy w ogóle to tutaj umieścić.W sumie co mam do stracenia. Fajnie by było, gdyby ktoś po tym, co tutaj napisałam zaczął rozmawiać z Bogiem, bo w sumie to cel tego posta.






12 komentarzy:

  1. Ojejciu... nie wiem co napisać. To piękne...
    To jest chwila, gdy wydaje mi się, że słowa są zbędne. Ale napisałam, byś wiedziała, że ktoś tu z Tobą jest i to czyta.
    To tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, bardzo się cieszę z twojego szczęścia ! :)
    Ja jeszcze pół roku temu miałam okropny kontakt ze swoją mamą, jednak oby dwie nad tym pracujemy, teraz mamy swój mały rekord, bo od ponad tygodnia się nie pokłóciłysmy! *O* nie było tak już od ok. 3/4 lat :OO

    Jakie dyrdymały? oO' Dobrze piszesz! Mnie to ciekawi :) Każdego nie musi, bo każdy ma swój indywidualny gust literacki :D Nmzc c:

    Dlaczego czujesz się samotna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama sobie Go zazdroszczę, a i tak nie potrafię docenić...
    Bardzo ciężko jest znaleźć odpowiednie słowa do takiej relacji. Każdy człowiek odczuwa to inaczej, ale dobrze, że o tym mówisz, że się tego nie wstydzisz. Wiara stała się teraz niestety albo tematem tabu, albo tematem drwin...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z moją mamą jest całkiem podobnie. Raz jest lepiej, a raz gorzej. Do kościoła jednak nie chodzę, więc nigdy nie prosiłam Boga o pomoc w tej sprawie.
    Po przeczytaniu tego posta, ateiści mogliby zacząć swoje, tj. "To na pewno zbieg okoliczności!", może i tak, ale Twoja mama musiała wybrać odpowiedni moment, by wcisnąć "Wyślij". Pewnie też zastanawiała się, czy to zrobić. Być może jakiś wewnętrzny głosik zapewnił ją, że to dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja należę do Neokatechumenatu i to też wiele mi dało,ostatnio trochę się odsunęłam ale to mi wiel dało!Naprawdę wiele

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm jak by to napisać,przez wiele zdarzeń coraz bardziej zastanawiałam się o istnieniu Boga.. i jakoś ciężko mi się do tego wszystkiego przekonać po raz kolejny. Głównie przez to, że moja mama narzucała mi wiarę.. i może przez to stało się to co się stało, zaczęłam się buntować i przestałam chodzić do kościoła ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym być głęboko wierząca ale sama siebie blokuje. Podziwiam ludzi takich tak ty, naprawdę. Wytrwałości w wierze i mam nadzieję, że kontakt z rodzicami pozostanie jak najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wierzę, że tutaj na ziemi dla każdego z nas nie ważne czy wierzy czy nie wierzy czy jest czarny, zółty, czerwony czy biały istnieje osoba dla niej przeznaczona C:
    nie martw się, kiedyś ją znajdziesz <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wierzę w Boga, ale denerwują mnie niektóre nauki głoszone przez kościół, które nie mają swojego potwierdzenia w Biblii - a przecież to na niej opiera się nasza wiara.
    Fajny post, lekki i do zastanowienia. Chciałabym pojechać kiedyś na te dni młodzieży, ale brak funduszy i nadmiar kilometrów - to potrafi wszystko zepsuć...

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm ... Ja już pominę czy jestem wierząca, czy nie, ale od jakiegoś czasu też mam lepsze kontakty z mamą. Tylko, że sądzę, że to jest kwestia mojego nastawienia i tego jak bardzo chcę żyć w zgodzie z mamą, a nie prośby do Boga. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje kontakty z mama polepszy się dopiero, gdy wyjechała do Niemczech i nie nadzoruje mnie, aż tak. Gdy dzwoni chętnie z nią rozmawiam, a gdy przyjeżdża do domu to spędzamy czas naprawdę miło.
    Jak moja poprzedniczka wątpię, aby była to zasługa Boga, ale mojego nastawienia, ale może jednak...? :)
    Pozdrawiam <3

    http://szukajac-perfekcji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. http://nevv-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń