poniedziałek, 14 października 2013

Mam dość.

Tak jak w tytule...mam po prostu dość. Wszystkiego mi się odechciewa. Ciągle płacze, siedzę sama, czasem wyjdę ze znajomymi na fajkę. Strasznie się zmieniłam. Z wiecznie uśmiechniętej, radosnej dziewczynki stałam się zagubioną, zakompleksioną dziewuchą. Nie lubię siebie. Tęsknię..tak bardzo za Tobą tęsknię. Wiem, że nie mogę Cię kochać, wiem że to bezsensu. Wszystko jest bezsensu. Już zawsze będę sama. Dobrze, że mam chociaż przyjaciół.

tak bardzo Cię potrzebuję

środa, 21 sierpnia 2013

Bóg to nie kiełbasa, żeby Go czuć.

Na wstępie chciałam podziękować wszystkim, którym chce się czytać moje wypociny. Na prawdę bardzo dziękuję ;). Dziś chciałam napisać o niezwykłym(według mnie) doznaniu, które zdarzyło się na tegorocznym Spotkaniu młodzieży. Pojechałam tam z myślą, że po dniu, góra dwóch znudzi mi się i zadzwonię po rodziców, żeby po mnie przyjechali. O dziwo tak się nie stało. Bardzo głęboko przeżywałam świadectwa głoszone przez ludzi, którzy mieli trudne momenty w życiu, złe chwile, nastoletni bunt(wiecie, alkohol, fajki, dragi i te sprawy). Wtedy po raz pierwszy poważnie zastanowiłam się nad tym jakie jest moje zachowanie. Nie tylko wobec siebie, bo wobec przyjaciół, znajomych, a szczególnie rodziców(z naciskiem na mamę). Nie raz odzywałam się do niej bez szacunku, jej słowa wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Podczas tego spotkania była możliwość udania się na modlitwę wstawienniczą. Myślałam, myślałam i w końcu udałam się na nią, w sumie dlatego, że koleżanki, z którymi byłam postanowiły pójść. No a z racji tego, że sama zostać nie chciałam, z ciekawości poszłam. Weszłam do kościoła, pomodliłam się i przez dłuższy czas myślałam o co poproszę Boga(modlitwa ta polegała na ofiarowaniu Bogu swojego problemu i prośbie o wysłuchaniu go wraz z ojcem kapucynem, który siedział po jednej stronie osoby modlącej się, a po drugiej siedziała dziewczyna, która po prostu była wybrana, sama do końca nie wiem). No i poszłam, pomodliłam się w tej intencji, której chciałam(zaraz będzie można się domyślić w jakiej). Odchodząc poczułam, że łzy zaczęły mi się wręcz wylewać z oczu. Pomodliłam się jeszcze w samotności, nieco się uspokoiłam i wyszłam z kościoła. Poczułam, że w kieszeni wibruje mi telefon. Spojrzałam, a na wyświetlaczu wyskoczyło"masz nieprzeczytaną wiadomość od kontaktu:mama". Sama się zdziwiłam i z zaciekawieniem prędko spojrzałam, co mama mi napisała.(dodam, że moje kontakty z nią są raz świetne, a raz okropne)A tekst wiadomości brzmiał"Co tam u ciebie, co robisz?Podoba ci się?Odezwij się". Pamiętam moją minę po przeczytaniu tego sms'a. Czułam zaskoczenie, a jednocześnie ogarniającą mnie radość. Nie wiem, czy domyśliliście się w jakiej intencji się modliłam, ale wyjawię ją teraz. Mam nadzieję, że Bóg nie będzie miał mi tego za złe. A więc modliłam się o lepsze kontakty z rodzicami. Po powrocie do domu rodzice wyściskali mnie za wszystkie czasy, musiałam im opowiedzieć wszystko od  tzw. a-z. Nawet nie wiecie jak dziękowałam(nadal dziękuję) Bogu za to, że przy mnie jest, że mnie wysłuchał, że czuwa nade mną. Zauważyłam dużą zmianę w zachowaniu mamy. Mniej krzyczy, mniej się denerwuje, nie załatwia wszystkiego krzykiem i wyzwiskami.

Mam nadzieję, że chociaż mała część z Was przeczytała to, co tutaj napisałam. Zastanawiałam się, czy w ogóle to tutaj umieścić.W sumie co mam do stracenia. Fajnie by było, gdyby ktoś po tym, co tutaj napisałam zaczął rozmawiać z Bogiem, bo w sumie to cel tego posta.






wtorek, 20 sierpnia 2013

Wierzę

Ponury dzień.Mam ochotę na kakao i chwilę rozmyśleń.Tak, cholerna myślicielka.Dlaczego nie potrafię sobie wszystkiego poukładać w jedną całość, tylko żyję w tym chaosie, bałaganie(jak kto woli)?Myślę, myślę i nie potrafię nic wymyślić.Po powrocie myślałam, że wszystko jest okej, że kontakty z rodzicami znacznie się poprawiły, że ich kłótnie także miną.Może jest troszkę lepiej, ociupinkę.Kocham ich mimo wszystko, ale czasem mi się wszystkiego odechciewa.Czuję się jak zwykły śmieć.Jak bezużyteczny,  pognieciony, malutki papierek po cukierku.Wiem, że mnie kochają.Wiem, że się o mnie martwią, że jestem ich małą(pomińmy moje 176cm wzrostu) dziewczynką.W tym wszystkim pomaga mi Bóg.Codzienna modlitwa sprawia, że jest mi lepiej.Tylko jemu tak na prawdę mogę się wyżalić, powiedzieć wszystko co leży mi na sercu i mam pewność, że nikomu tego nie zdradzi, że mnie nie wyśmieje.Pewnie znajdzie się część osób, które pomyślą"piepszona katoliczka". Z góry mówię:NIE INTERESUJE MNIE TO, CO INNI MYŚLĄ.Wierzę w Boga i się tego nie wstydzę.Jeśli wahasz się, bądź boisz się, że ktoś się wyśmieje, będzie wmawiać ci, że Boga nie ma...nie wierz mu.Włącz swoją wiarę i pokaż, że się tego nie wstydzisz.



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Znów wracam

 

 

 Don't you worry, cause everything's gonna be alright



 Wiedziałam, że tak będzie.Znów wracam do pisania.Sama nie wiem czemu, po prostu muszę gdzieś 'przekazać' swoje myśli, bo niestety, albo i w czas stety niektórzy okazali się przyjaciółmi na pozór.W tych czasach bywa i tak...zmiana towarzystwa robi swoje i zmienia ludzi na gorsze.Szkoda tylko, że osoby, z którymi znałam się dobre 8 lat zostawiły mnie dla tamtego, 'lepszego' towarzystwa.No cóż...






wtorek, 26 marca 2013

Udało się?

Chyba się udało.Tyle miesięcy zwlekałam z rozmową, aż w końcu się skusiłam.Po prostu musiałam.Tęskniłam.Śmiało mogę powiedzieć, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów jestem z siebie dumna.Teraz tylko pytanie co będzie dalej?Czy dam radę to jakoś wszystko ułożyć, zbliżyć się, postarać się o to, aby było jak dawniej?Cholernie tęsknię za tym co było kiedyś, za naszymi rozmowami, za całym Tobą.Bardzo chciałabym, żeby było jak dawniej.Potrzebuję Cię.


I miss You.

sobota, 23 marca 2013

Lepsza droga.

Coś rzadko tu zaglądam.Strrasznie mało czasu, żeby to wszystko ogarnąć.Szkoła, dom, nauka, znajomi...Powoli wkraczam na lepszą drogę.Pomagam, śmieję się, spędzam więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi.Odkryłam też, że potrafię gotować;o Może nie wspaniale, ale coś tam ugotuję.Wszystko zaczyna się układać.Jestem sobą.Jeszcze tylko jedno.Muszę z nim wszystko wyjaśnić, a to będzie baaardzo trudne.



wtorek, 19 lutego 2013

Ranię?

Dlaczego taka jestem?Dlaczego nie potrafię być bardziej stanowcza, zdecydowana?Dlaczego ciągle się waham?Po raz kolejny czuję, że zraniłam czyjeś uczucia.Zimna suka.Nie chcę tak.Nienawidzę swojego charakteru.Nienawidzę siebie.Muszę to zmienić.Koniecznie.